Czy wiecie ile mamy dziś szczęścia, gdy siadamy w wygodnym, wyprofilowanym fotelu dentystycznym? W cyklu #wiem więcej tym razem historia stomatologii – przybliżamy metody leczenia zębów w dziejach rozwoju ludzkości w poszczególnych epokach. 

W egzystencji jaskiniowców problemy z uzębieniem wynikały ze ścierania się kości, na co duży wpływ miał rodzaj spożywanej żywności często doprawionej piaskiem, ziemią i odpryskami z naczyń używanych przez naszych najwcześniejszych przodków. Pod koniec krótkiego życia ich zęby były tak mocno zużyte, że dochodziło do odsłonięcia miazgi. Jeśli ząb wymagał ekstrakcji, po prostu wybijano go za pomocą kamienia. Zresztą przez długi czas leczenie miało charakter brutalny. W starożytności na ból zęba zalecano dwa razy w miesiącu zjeść całą mysz (Pliniusz Starszy Historyi naturalnej ksiąg XXXVI). Jeśli ból nie przechodził, stosowano arszenik w postaci mini pigułki, którą umieszczano w pobliżu zęba. Trucizna zazwyczaj uśmierzała ból, przy okazji uśmiercając nerw, przyległe tkanki, a czasem i samego pacjenta. 

Aby w średniowieczu pozbyć się robaka zębowego, który według współczesnych mieszkał w zębach, należało wziąć „krucze łajno i zabarwić sokiem z bertramu”. Według ówczesnych medyków nie mogło zaszkodzić również „kilka jaszczurek, garść tych paskudnych chrząszczy, na które latem można natknąć się pośród paproci i uprażyć je w żelaznym kotle”, po to aby następnie sporządzić z nich proszek i nacierać ząb. Standardowym, pierwszym krokiem w procedurze wypełniania ubytku było poszczanie krwi. Inna natomiast instrukcja pozbycia się bolesnego zęba została określona w traktacie medycznym “Angielska róża” z 1492r. i brzmiała mniej więcej tak: „schwytaj zieloną żabę z drzewa na drzewo skaczącą, oddziel jej tłuszcz i wetrzyj w ząb, a natychmiast wypadnie”. Z kolei w medycznym kompedium Skarb Anglika z XV wieku praktyczne rady na wybielanie zębów to szorowanie ich patykiem z „mocną wodą” czyli kwasem azotowym. Po zabiegu uśmiech rzeczywiście stawał się bielszy, tyle, że po kilku takich aplikacjach pacjent potrzebował nowego rzędu zębów.

W roku 1550 skonstruowano we Francji „pelikana”, narzędzie do usuwania zębów, które zawojowało ówczesny świat. Ojciec stomatologii P. Fauchard w 1728r. w swoim dziele “Chirurg zębowy” opisał choroby zębów, ich wygląd, budowę, a także metody ich usuwania. Głośno krytykował działania znachorów i szarlatanów, choć sam niekiedy propagował dość dyskusyjne metody lecznicze. Jeden z przepisów na płyn do płukania jamy ustnej zawierał ogromną różnorodność składników: kilka uncji wypreparowanego koralu, uncję smoczek krwi, cynamon, goździki i korzeń trującego złocienia, dziś używanego do produkcji pestycydów. Do tego należało dodać kość mątwy oraz garść spopielonej skorupki jajka. Taką miksturę należało przesiać przez sito z jedwabnych nici i podać choremu, zmieszawszy uprzednio z odpowiednią ilością miodu różanego. Nie zmienia to jednak faktu, że w 1729 r. Fauchard jako pierwszy w historii dentysta zaczął przyjmować pacjentów w pozycji siedzącej zamiast, jak dotychczas, kłaść ich na podłodze.

A jak przebiegał proces wyrywania zębów w XIX wieku? Nowa era nadeszła wraz z aplikowaniem gazu rozweselającego. Gdy pacjent wyglądał na dostatecznie odurzonego, dentysta pospiesznie zdejmował maskę i chwytał za kleszcze. Nie było to bezpieczne zajęcie, ponieważ często zdarzało się, że za mało odurzony pacjent zaczynał energicznie kopać, zanim jeszcze ostatni ząb został wyrwany. Dlatego zawsze korzystano z dodatkowych środków bezpieczeństwa: skórzanych pasów, za pomocą których pacjent przypinany być do fotela. Lecz nawet wówczas dentysta musiał wykazywać się refleksem by uniknąć niechcianych ciosów. Czasem , jak w przypadku pokaźnych gabarytów marynarza w Michigan, po zbyt dużej kolei aplikacji gazu, skórzane pasy puszczały i pacjent zrywał się z fotela. Tego, co zrobił z meblami w gabinecie nie da się opisać żadnymi słowami. Chwilę potem, gdy rozejrzał się dokoła, spytał zdziwiony: „A kto tu zrobił taką demolkę” , po czym opadł na fotel i powiedział: „niech mi pan wyrwie tego zęba”, w trakcie ekstrakcji siedział bez ruchu i nawet mięsień mu nie drgnął. W 1848 r. Waldo Hanchett z Syracuse w stanie Nowy Jork zastosował pierwszy fotel dentystyczny. Pierwsza pasta do zębów w tubce została sprzedana w 1896 roku przez Colgate&Co.

Jak pokazuje historia, współcześni pacjenci mogą być wdzięczni losowi. Sterylność gabinetu, dostępność szerokiej gamy skutecznych środków przeciwbólowych, to dzisiejsza rzeczywistość. Warto również docenić wiedzę dzisiejszych stomatologów. Możemy być wdzięczni naszym lekarzom za dzisiejszą nowoczesną opiekę stomatologiczną w Centrum Medycznym Słowik!

Bolesna historia stomatologii

https://stomatologianews.pl/bolesna-historia-stomatologii-albo-placz-i-zgrzytanie-zebow-od-starozytnosci-po-czasy-wspolczesne/